„Zodiak” autorstwa Rominy Russell jest
książką, którą przeczytałem przez przypadek, poleconą (jak myślałem) przez
koleżankę. Jak można przeczytać coś przez pomyłkę? Da się, na przykład
nie pytając o autora polecanej książki. Tak właśnie zamiast na kryminał starego wyjadacza trafiłem na opowieść młodej
argentyńskiej autorki.
Akcja powieści dzieje się tysiące lat po
kolonizacji sąsiednich galaktyk przez zagrożoną wyginięciem ludzkość. Nowi
mieszkańcy tej galaktyki podzielili ją na dwanaście domów, rozmieszczonych na
dwunastu planetach i nazwanych zgodnie ze znakami zodiaku. Główna bohaterka -
siedemnastoletnia Rhoma Grace - jak to zwykle bywa w tego typu historiach
zostaje pozbawiona praktycznie wszystkiego co posiada, jednak (co jeszcze
bardziej typowe) okazuje się, iż jest szczególnie wyczulona na język jakim
przemawiają gwiazdy, dzięki czemu zostaje strażniczą swojego domu i podąża
na ratunek Zodiakowi, na którym pragnie się zemścić legendarny przedstawiciel
trzynastego domu.
Powieść, o której mowa to połączenie
nastoletniego romansu z kiepskim science fiction, dość nietypowa pozycja
na mojej półce. Jak już wspomniałem przeczytana przez pomyłkę i ku mojemu
zdumieniu z ciekawości. Przedstawiona historia nie jest najwyższych lotów i od
samego początku wiadomo, iż nie obejdziemy się bez „happy-endu”, mimo to
autorka potrafi zaciekawić czytelnika przebiegiem akcji. Nie bardzo rozumiem w
jaki sposób to działa, ponieważ umiejętność zaciekawienia czytelnika jest jedną
z niewielu jakie posiada pani Russell. „Zodiak” bardzo szybko staje się nużący
i do pewnego stopnia przewidywalny, momentami akcja jest wartka i zaskakująca,
a kiedy indziej przypomina „Modę na sukces”, gdzie przez cztery odcinki Rich
prowadzi rutynową, wieczorną kłótnię z małżonką…
To znudzenie z pewnością wiąże
się też z nieumiejętnym przekazaniem emocji, zdałem sobie z tego sprawę dopiero
czytając następną książkę, jednego z moich ulubionych pisarzy. Czytając
„Zodiak” nie doświadczymy nastoletniego romansu czy przyjaźni, nie doświadczymy
katastrofy jaką przeżywa Rhoma, ani psychozy Wężownika.
Romina Russell |
Podsumowując nie jest to książka, którą bym
komuś polecał, jednak głównym odbiorcą tego typu książek są gimnazjalistki,
dlatego pytaniem jest jak zareagowałbym na nią kilka lat temu. Uważam, że
ocena 2/5 jest adekwatna.
Zaczynając od tej recenzji, zmieniłem system
oceniania na blogu dopasowując go do stosowanego na stronie goodreads.com .
Skala ocen na tym portalu mieści się w przedziale 1-5 i oznaczają one kolejno:
1 - didn’t like it
2 - it was ok
3 - liked it
4 - really liked it
5 - it was amazing
Oceny wszystkich pozostałych książek zostały
już zaktualizowane i oznaczone zgodnie z nową skalą. Zapraszam także do odwiedzin mojego profilu na Goodreads.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz