Stephen King |
Mówi się, aby nie oceniać książek po okładce, mimo to większość z nas uważa, że pod dobrą okładką, jaką niewątpliwie posiada „Pan Mercedes” Stephena Kinga, tak w polskiej jak i angielskiej wersji, musi kryć się dobra książka, tym razem… się nie pomyliłem.
Głównym bohaterem powieści Kinga jest emerytowany policyjny detektyw z depresją, Kermit William Hodges. Hodges jak wielu jego kolegów po odejściu ze służby po prostu się nudzi, całe dnie spędzając w swoim salonie przed telewizorem w jego ulubionym La-Z-Boy’u, trzymając w ustach lufę ojcowskiego rewolweru. Pewnego dnia Det. Em. otrzymuje list od masowego mordercy, którego sprawę prowadził przed odejściem z policji. „Sprafca” znudzony przerwą w zabijaniu postanawia nakłonić policjanta do samobójstwa, jednak nie spodziewa się, że sprytny gliniarz bardzo szybko zamieni się rolami…
Okładka polska |
Ten tytuł to detektywistyczny debiut Kinga, jednak mimo gatunkowej odmienności od jego poprzednich dzieł, tu także znajdziemy pewne elementy charakterystyczne dla tego autora jak wizje chorych, patologicznych, szalonych zbrodni oraz poruszający opis uczuć takich jak miłość i przyjaźń. „Pan Mercedes” nie należy do pozycji, w których zakochamy się od pierwszego wejrzenia, do tej książki trzeba się przemóc. Początek, czyli pierwsze trzydzieści/czterdzieści stron, są napisane fatalnie. Szczególnie złe wrażenie robi list od zabójcy, po przeczytaniu którego mamy wrażenie, że „sprawfca” jest zwykłym przygłupim zboczeńcem. Po zapoznaniu się choćby z kwadrologią Hannibala Lectera, mam pewne wymagania co do książkowych zabójców: mają być oni inteligentni (a najlepiej genialni), posiadać dużą wiedzę oraz nie mogą dać się złapać policji. Postać stworzona przez Stephena Kinga spełnia moje kryteria połowicznie, ponieważ jak się okazuje morderca jest osobą bardzo inteligentną, a dużą ilość wiedzy zastępuje mu biegła znajomość komputerów, niestety dowiadujemy się tego już po pięćdziesięciu stronach, praktycznie na samym początku książki, co oznacza, że Stephen podejmuje wyzwanie starając się przedstawić nam swoją wersję, oklepanej już gry „w kotka i myszkę”, co wychodzi mu nadzwyczaj dobrze. Pomijając kiepski początek, po pierwszych stu stronach, powieść czyta się przyjemnie, za sprawą języka jakim jest napisana książka, a także z powodu różnego rodzaju wątków, które King stosuje w swoich powieściach. Występują wątki romantyczne, jednak nie tylko
przemaglowana na tysiąc sposobów miłość z happy endem; detektywistyczne, te z kolei bardzo typowe, jednak ufam, że jest to jednorazowe przeoczenie; momentami autor częstuje nas żartami, niektórymi całkiem śmiesznymi innymi, z kolei sadystycznymi, ciężkimi tak, że można by nimi wbijać gwoździe do trumien, których w książce nie zabraknie.
Okładka angielska |
„Pan Mercedes” może nie jest najlepszą książką Kinga, dalej moim zdaniem pozostaje nią „Zielona Mila”, jednak jest to też powieść detektywistyczna, czy dla Stephena coś nowego. Ostatecznie jest to pozycja na dwa lub trzy wieczory, na której ogromny plus przemawia fakt, iż w przeciwieństwie do większości powieści detektywistycznych tutaj nie otrzymujemy jednoznacznego zakończenia, czym autor sugeruje kontynuację, którą bardzo chętnie bym przeczytał. „Pan Mercedes” to dobra książka, która broni się nie tylko nazwiskiem autora, ale także fabułą, jak dla mnie idealna kandydatka do oceny 4/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz